Laparoskopia ginekologiczna, co i jak ?!
Witam!
Dlaczego akurat o tym? Ostatnie miesiące były stresujące i odrobinę niestabilne, teraz jest dla mnie nowy początek. Mam motywację do działania, jest to wyznacznik zmiany. Poza tym, mam nadzieję, że to co napiszę kiedyś przyda się osóbce, która tak jak ja będzie szukała informacji w internecie i zawiedzie się jak niewiele można znaleźć.
Kolejny lekarz zajął się mną jak trzeba, zrobił badanie i omówił ze mną tę nieciekawą sytuację. Okazało się, że mam guza jajnika, który jest najprawdopodobniej włókniakiem. Jest to odmiana raczej łagodnego nowotworu, twardego i ukrwionego, który "żeruje" na organie do którego przylega. Nie jest jasno stwierdzone jak powstaje. Nie można bagatelizować sprawy, ponieważ upośledza on prawidłowe działanie narządów rodnych, jednak nie grozi pęknięciem tak jak torbiel czekoladowa. Włókniak jajnika zdarza się u 8 do 10% kobiet, czyli stosunkowo rzadko. Czekała mnie laparoskopia (trzy małe nacięcia na brzuchu, z dwóch stron bioder i pępek) lub operacja onkologiczna (cięcie w poprzek brzucha). Musiałam zrobić również test Roma, czyli tzw. "markery", od których wstępnie zależało jakiemu zabiegowi zostanę poddana.
Czekanie było najgorsze, człowiek nie mógł się na niczym skupić, ale starałam się myśleć pozytywnie. Kiedy przyszły wyniki kamień spadł mi z serca, ryzyko istniało, jednak niewielkie i zostałam zakwalifikowana do laparoskopowego usunięcia guza jajnika.
Dlaczego akurat o tym? Ostatnie miesiące były stresujące i odrobinę niestabilne, teraz jest dla mnie nowy początek. Mam motywację do działania, jest to wyznacznik zmiany. Poza tym, mam nadzieję, że to co napiszę kiedyś przyda się osóbce, która tak jak ja będzie szukała informacji w internecie i zawiedzie się jak niewiele można znaleźć.
Jak to się zaczęło...
Zwykła kontrola u ginekologa, nie mam podejrzeń, że jest coś nie tak. Pani doktor kieruje mnie do bardziej doświadczonej koleżanki w gabinecie obok, ponieważ widzi niepokojącą zmianę. Rozmawiają przy mnie, dużo rzeczy jest dla mnie nie zrozumiałych, jednak uchwyciłam najważniejsze : nowotwór jajnika. Bardzo się wystraszyłam, niestety obie Panie ginekolog nie pomogły, tylko jeszcze pogorszyły sprawę. Nic nie tłumacząc wysłały mnie do kolejnego lekarza, który jak to ujęły: "Pokieruje Panią na operację usunięcia guza i zrobi odpowiednie badania, trzymamy za Panią kciuki.". Nic więcej, później zaczęłam przypominać sobie co mówiły w gabinecie i byłam przerażona, jestem okropną pesymistką co nie pomagało. Zapisałam się do poleconej poradni ginekologicznej - czas się okropnie dłużył. Częściowo znalazłam informacje w internecie, które w brew temu co się mówi, uspokoiły mnie. Liczyłam na torbiel, która zdarza się u ok. 40% kobiet w różnym okresie życia.Kolejny lekarz zajął się mną jak trzeba, zrobił badanie i omówił ze mną tę nieciekawą sytuację. Okazało się, że mam guza jajnika, który jest najprawdopodobniej włókniakiem. Jest to odmiana raczej łagodnego nowotworu, twardego i ukrwionego, który "żeruje" na organie do którego przylega. Nie jest jasno stwierdzone jak powstaje. Nie można bagatelizować sprawy, ponieważ upośledza on prawidłowe działanie narządów rodnych, jednak nie grozi pęknięciem tak jak torbiel czekoladowa. Włókniak jajnika zdarza się u 8 do 10% kobiet, czyli stosunkowo rzadko. Czekała mnie laparoskopia (trzy małe nacięcia na brzuchu, z dwóch stron bioder i pępek) lub operacja onkologiczna (cięcie w poprzek brzucha). Musiałam zrobić również test Roma, czyli tzw. "markery", od których wstępnie zależało jakiemu zabiegowi zostanę poddana.
Czekanie było najgorsze, człowiek nie mógł się na niczym skupić, ale starałam się myśleć pozytywnie. Kiedy przyszły wyniki kamień spadł mi z serca, ryzyko istniało, jednak niewielkie i zostałam zakwalifikowana do laparoskopowego usunięcia guza jajnika.
Przygotowania
Na pewno trzeba się przygotować mentalnie i tłumaczyć sobie, żeby się nie bać. To tylko prosta operacja, lekarze wykonują wiele takich i naprawdę wiedzą co robią. Pozytywnie nastawiając się na pobyt w szpitalu zwiększamy prawdopodobieństwo, że taki będzie. Zazwyczaj nie jest to też długo. Kiedyś na obserwacji trzeba było zostawać tydzień, a teraz przy nowoczesnej metodzie jaką jest laparoskopia jeśli nie występują komplikacje można wyjść już na trzecią dobę.
Dieta
Kilka dni przed, trzeba rozpocząć przygotowania. Jedną z ważnych rzeczy jest dieta, aby wyciszyć powoli jelita i dodatkowo ich nie podrażniać (w szpitalu czeka nas lewatywa). Warto przed zabiegiem jeść lekkostrawne rzeczy. Najlepiej odstawić całkiem słodycze i fast-foody, zrezygnować też ze słodkich napoi. Zamiast tego lepiej jeść jogurty z otrębami/płatkami, owoce i pić soki. Na obiad nie jeść tłustego mięsa, ani kapusty. Dobrze jest chociaż 2 dni przed przyjęciem do szpitala przestawić się na takie żywienie.
Co zabrać do szpitala?
Na pewno luźne ubrania na wyjście, nic co mogło by haczyć o szwy. Zamiast spodni- legginsy z luźną gumką( nawet ona może przeszkadzać, gdy jest za wysoko). Na górę bokserka i bluza, a w lato sukienka, jak najbardziej delikatna. W zimę warto ubrać się bardzo ciepło, by nie nabyć się żadnej infekcji wychodząc rozgrzanym ze szpitala. Na pobyt koszula, lekka, bawełniana. Na operację i tak dostaniecie specjalną "firmową" operacyjną :) Majtki bawełniane, nic z koronki bo będzie haczyć.
Dobrze pamiętać o klapkach pod prysznic i mydełku antybakteryjnym. Niestety, po operacji ma się bardzo suche usta, więc dobrze jest wziąć wazelinkę. Jak ktoś ma długie włosy to warto zrobić sobie warkoczyki, aby potem nic nie uwierało. Poza tym wszystkie rzeczy pierwszej potrzeby.
Szpital
W każdym szpitalu wygląda to odrobinę inaczej, ale ogólnie jest podobnie. Rano trzeba zgłosić się na izbę przyjęć. Kierują nas na salę i zaczynają się badania. Ja mogłam zjeść dopiero po pobraniu krwi, jedna bułkę. Później o 13 dostałam zupę i koniec... do wieczora tylko płyny. Wskazane jest, aby pić jak najwięcej. Na koniec dnia miałam jeszcze rozmowę z anestezjologiem,była również nieprzyjemna lewatywa. Wieczorem dobrze jest się wyciszyć, porozmawiać przed telefon z bliskimi, przed snem posłuchać muzyki i odprężyć się. Co nie wspomniałam, dobrze jest mieć swoją poduszkę - małego jaśka, przydaje się po operacji.
Następnego dnia w zależności ile jest pacjentek, czeka się na zabieg. Ja byłam szybko operowana, jako druga, ale niektóre dziewczyny czekały pół dnia. Wtedy dobrze jest posiedzieć z bliskimi, aby czas szybciej zleciał.
Zabrali mnie, wszystko potoczyło się szybko i... obudziłam się już po :) Z pierwszych dwóch godzin mam luki w pamięci, rozmawiałam z bliskimi i zasnęłam. Gdy się obudziłam było znacznie lepiej, kontaktowałam i byłam w pełni wszystkiego świadoma.
Najgorsza była pierwsza noc, trzeba przygotować się, że raczej nie da się ruszać. Aż do świtu leży się na wznak, ewentualnie delikatnie się przesuwając. Poza tym ból niestety jest dość mocny mimo leków. W moim przypadku lekarz musiał poszerzyć jedno z nacięć, ponieważ guz okazał się dość duży, przez co ból był większy. Rano jest już rozruch, pielęgniarki pomagają wstać, wyciągają cewniki i należy już samodzielnie wstawać do toalety.
Od tego momentu ciężko powiedzieć co dalej, u każdego wygląda to trochę inaczej. Wszystko to sprawa indywidualna. Ja, mimo, że w szpitalu nie narzekałam i miałam dobrą opiekę, chciałam jak najszybciej wracać do domu, więc względnie dobrze się czując wyszłam o własnych siłach po południu.
Rekonwalescencja
Pierwsze parę dni warto jest mieć kogoś do opieki. Samodzielne przyrządzanie posiłków, wyprowadzanie psa czy nawet przyniesienie herbaty sprawia problemy. Człowiek jest cały obolały, zdarza się również ból w klatce piersiowej spowodowany gazem wtłaczanym do jamy brzusznej podczas operacji. Ważne jest aby mimo bólu już po 1-2 dniach zacząć sporo chodzić, można w kółko po domu, albo jak ktoś mieszka na parterze (ciężko jest przezwyciężyć schody), to na krótkie spacery.
Dbanie o dietę to kolejny element rekonwalescencji. Lekkostrawne posiłki, zawierające dużo białka, zupki i węglowodany złożone to nasz najlepszy sprzymierzeniec. Poza dietą trzeba dużo odpoczywać, porządnie się wyspać i odetchnąć.... już po wszystkim !
Szwy są dość bolesne, ale to normalne. Czasami gdy skóra jest mocno rozciągana, powstają krwiaki podskórne, tak jak niestety u mnie. Widać to na zdjęciu. Tak właśnie zazwyczaj wyglądają cięcia przy takich zabiegach ginekologicznych, nic wielkiego. Liczę nawet na to, że blizny będą bardzo mało widoczne.
Szwy należy usunąć około 10 dnia po operacji. Do tego czasu trzeba bardzo uważać, być delikatnym. Co do mycia, pielęgniarki kazały mi wskoczyć pod prysznic już rano. W domu również normalnie brałam prysznic i myłam wszystko mydłem. Po plastrach często skóra jest wokół przesuszona, ja smarowałam te miejsca moim ulubionym żelem aloesowym. Jest on delikatny i koi podrażnione miejsca.
U mnie poprzez wystąpienie krwiaka trzeba było wstrzymać się z usuwaniem szwów po lewej stronie. Naruszone spowodowały sączenie się zastygłej krwi. Zostały usunięte na 13 dobę, a krwiak lekko wyciśnięty.
U mnie poprzez wystąpienie krwiaka trzeba było wstrzymać się z usuwaniem szwów po lewej stronie. Naruszone spowodowały sączenie się zastygłej krwi. Zostały usunięte na 13 dobę, a krwiak lekko wyciśnięty.
Tak wyglądały rany na drugi dzień po ściągnięciu, nic strasznego, prawie nie widać ! :)
Teraz wygląda to jeszcze lepiej, łącznie z trzecią raną. Dobrze się goi. Dwa tygodnie po nadal podczas spaceru odczuwam ból, ale jest on znacznie mniejszy niż na początku. Domowe czynności sprawiają mi coraz mniejszy dyskomfort. Na ogół można powracać do aktywności fizycznej i pracy (lekkiej) już po miesiącu, jednak w moim przypadku (większego nacięcia) pewnie ten okres się wydłuży. Na bieżąco będę relacjonować dalszy powrót do zdrowia (nie widziałam nigdzie w internecie takiej relacji, a pragnęłam bardzo coś takiego znaleźć) . W planach mam również pielęgnację blizn aby były jak najmniej widoczne. Jest to okazja do testu i recenzji leków/kosmetyków zmniejszających widoczność blizn. W najbliższym czasie pojawi się o tym post na blogu.
Zapraszam również do odwiedzenia i śledzenia mojego Instagrama
Co do szwów to zależy jakie są bo jeżeli rozpuszczalne to nie ma opcji o kąpieli pod prysznicem a jedynie przemywanie ran na mokro.
OdpowiedzUsuńDziękuję za relację, rzeczywiście nie la takich. Jutro mam zabieg i trochę mnie pani uspokoiła....
OdpowiedzUsuń